czwartek, 24 listopada 2016

Efekty uboczne ciąży

    Tak jak obiecałam dziś kilka słów na temat nieprzyjemnych skutków ubocznych ciąży a mianowicie - rozstępy i cellulit...Tak w moim przypadku to jedyne efekty uboczne - obeszło się bez depresji poporodowej :) No to zaczynajmy.
    Przez cała ciążę martwiłam się o to żeby nie dostać przypadkiem rozstępów. Kontrolowałam wagę żeby nie przytyć za dużo choć koniec końców przybrałam 12 kg. Niby nie dużo ale niestety odbiło się to na moim ciele. Od pierwszego dnia kiedy potwierdziłam ciąże zaczęłam stosować krem na rozstępy firmy Palmers - link znajdziecie tutaj. Zachęciły mnie opinie innych mam, które były zadowolone z tego produktu więc kupiłam. Na początku było super. Skóra miękka, pachnąca - choć nie przepadam za zbyt słodkimi zapachami kosmetyków - świetnie się wchłaniał - po prostu super, niestety tylko do końca 8 miesiąca... Wiadomo, że im bliżej finiszu tym bardziej skóra się rozciąga a dzidziuś najszybciej rośnie. Na wszelki wypadek zaczęłam używać Palmersa 3 razy dziennie ale to nic nie dało :( Rozstępów nie było a potem widziałam jak z dnia na dzień pojawiają się nowe. I tak oto wysypało mi brzuch co obecnie strasznie mnie wkurza. A szkoda bo brzuszek Jennifer Love Hewitt w reklamie był taki śliczny ;) W międzyczasie dostałam od znajomej - również w ciąży - ujędrniające masło do ciała po porodzie z Ziaji (o jego zaletach można przeczytać tu). Spodobał mi się zapach i konsystencja bo nienawidzę jak kosmetyk maśli mi się po ciele i nie wchłania się. Zachwycona produktem dokupiłam sobie jeszcze krem na rozstępy i tak oto zyskałam zestaw dla mamy :)


Niestety mając już rozstępy nie oczekiwałam cudów więc po prostu smarowałam się dodatkowo do Palmersa bo jego zapach po 8 miesiącach używania zaczął mnie drażnić...
    No nic szczęśliwie urodziłam i mam rozstępy, których wypadałoby się jakoś pozbyć. I tu znowu nie oczekuję cudów no ale może chociaż troszkę uda się je optycznie ukryć. Zaczęłam czytać, szukać opinii no i zdecydowałam się na zakup olejku BioOil. Kurację oczywiście wspomagam pilingami - obecnie używam zakupionego w Rossmanie solnego pilingu Wellness & Beauty z masłem shea i olejkiem migdałowym  - link tutaj. Piling przydaje mi się również w kuracji antycellulitowej, z którym także próbuję walczyć. Nadmienię, że piling pięknie pachnie a olejek pozostawia skórę mięciutką :) Do kuracji antycellulitowej dokupiłam sobie na początek krem z Eveline. Cytując producenta preparat opiera się na "technologii 3-fazowej kompresji tłuszczu do walki z cellulitem wodnym i tłuszczowym". 

  • Faza 1 - stymuluje lipolizę czyli proces rozpadu i eliminacji komórek tłuszczowych - cellulit tłuszczowy.
  • Faza 2 - działa drenująco czyli usuwa nadmiar wody i toksyn z komórek, likwiduje opuchnięcia oraz przeciwdziała zastojowi płynów - cellulit wodny.
  • Faza 3 - wiąże i usuwa toksyny oraz zmniejsza ich przenikalność do głębokich warstw skóry. Silnie ujędrnia i zapobiega powstawaniu grudek. 

Stosuję już blisko miesiąc i muszę powiedzieć, że efekty jak na tak niską cenę są fajne. Skóra jest bardziej napięta, miękka a cellulit mniej widoczny - nawet mój mąż już widzi efekty :) Także jeśli ktoś nie chce wydać za dużo pieniędzy to  polecam zestaw poniżej. Oczywiście kwestia rozstępów zostanie omówiona ponownie za ok 3 miesiące bo taki czas stosowania zaleca producent. 


    Na zakończenie dzisiejszego postu polecę Wam produkty do pielęgnacji ciała, które stosuję regularnie od jakiegoś czasu i jestem zachwycona :) Moja ulubiona firma kosmetyczna Organique. która produkuje kosmetyki w cudownych zapachach. Ja osobiście preferuję zapachy świeże, orzeźwiające, cytrusowe. Takie zapachy pobudzają mój organizm do działania a wszystkie "słodziaki" - czekoladowe, kokosowe itp - jakoś mnie usypiają więc nadają się tylko do stosowania przed snem ;) Pierwszy raz spotkałam się z firmą Organique jeszcze w poprzedniej pracy kiedy to w prezencie na święta dostałam zestaw kosmetyków Organique, od firmy która produkowała dla nich słoiczki :) Mega fart bo tak to jakoś nie zauważałam ich w centrach handlowych :) Produkty jakie wtedy miałam okazję poznać to był piling i balsam z kozim mlekiem. Jak ja się zachwycałam tymi kosmetykami  - zapach, wygładzenie i miękkość skóry - po prostu cudo :) Od tamtej pory używam ich pillingów a mój obecny zestaw to cukrowy pilling Orchidea i Curacao, 2 cukrowe pianki pillingujące - owocowy koktajl i pinakolada i balsam do ciała z masłem shea, truskawka i guawa :) Polecam bo są wydajne - szczególnie balsam - i pięknie pachną :)


No dobrze koniec tych kosmetyków. Już niedługo co nieco o bransoletkach :) Buziaki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz